chudnięcie,

Jak to naprawdę jest z JOGĄ - możesz być zaskoczona! :)

08:54 HappyGoLucky 1 Comments

Większość osób kojarzy jogę z relaksem, zapachem kadzidła, rozciąganiem i mało wymagającym treningiem, podczas którego synchronizujem swoje yin z yang i wypoczywamy w lotosie ;)

BŁĄD! 


Z jogą miałam do czynienia już w bardzo młodym wieku (wczesna podstawówka), kiedy to mój tata przechodził fazę na jogę :D a ja oczywiście musiałam ćwiczyć z nim. Jakiś czas temu postanowiłam wrócić do tej formy aktywności, bo zależało mi na tym, żeby się porządnie rozciągnąć.

Był to czas, kiedy regularnie uprawiałam wymagające siłowo i kondycyjnie sporty, więc formę miałam naprawdę bardzo dobrą, nie spodziewałam się więc po jodze specjalnych wyzwań. 
No cóż - myliłam się :D

Przez większość pierwszych zajęć (zaczęłam od grupy początkującej i każdemu to polecam, precyzyjna technika ma tu ogromne znaczenie) myślałam cały czas, że to jest jakaś męka i tortury a ludzkie ciało nie zostało stworzone do tego, żeby się tak katować :D Pot spływał mi po plecach, mięśnie drżały, ścięgna trzeszczały, borze szumiący, co się działo.

Ale jednocześnie BŁYSKAWICZNIE pojawiły się efekty:
  • byłam zdumiona tym, co stało się z moimi mięśniami pośladków! Kiedyś przypadkiem zobaczyłam się w lustrze z napiętym pośladkiem i był on silny, uniesiony, wyraźnie zaznaczony, nigdy wcześniej ani potem nie widziałam go w tak dobrym stanie!
  • elastyczność ciała wzrastała z zajęć na zajęcia w niewiarygodny sposób - podczas rozciągania po innym treningu, znajomi zaczęli się śmiać, czy wszystko w porządku, kiedy złożyłam się jak scyzoryk do nogi :D
  • mięśnie ramion pięknie się wzmocniły. W moim klubie sportowym obca osoba (mężczyzna!) pochwaliła moje mięśnie trójgłowe ramion i zapytała, co trenuję :D
  • postawa ciała - na początku dużą trudność sprawiało mi zwykłe siedzenie całkiem prosto. Wiem, że może to brzmieć śmiesznie ale kto na co dzień często tak siada? Z czasem mięśnie szkieletowe ładnie się wzmocniły i zauważyłam, że całe ciało porusza się i trzyma inaczej.
  • bardzo pozytywnie zaskoczył mnie też psychiczny reset, którego dostarcza ostatnia faza sesji jogi - relaks. Zorientowałam się, że w moim szalenie zagonionym życiu nie miałam takich chwil, w których nawet przez te 10-15 minut byłam sama ze sobą, wsłuchana tylko we własne ciało, ze spokojnymi myślami. Bardzo mi to pomagało rozładować się po stresującym okresie.
  • kręgosłup - miałam z nim wtedy spore problemy, był mocno przeciążony, drętwiały mi ręce (ucisk na nerwy w odcinku piersiowym kręgosłupa). Po każdej sesji czułam się, jak po wizycie u kręgarza, od tamtej pory (pomimo długiej przerwy w praktykowaniu jogi) nie zdarzyły mi się drętwienia rąk.




Szybko zakochałam się w jodze tak bardzo, że byłam w stanie wstać o 6 rano (ja! największy śpioch! :D), żeby o 7.30 być w grupie ogólnej (z czasem początkująca przestała być wyzwaniem) i potrafiłam tak zasuwać nawet 7 razy w tygodniu :)


Jutro wracam na jogę po długiej przerwie (kontuzja kolana) i mam nadzieję, że wrócę szybko do dawnej formy :) Zdam relację jak wrócę :D



You Might Also Like

1 komentarz: