Agnieszka

18:58 HappyGoLucky 0 Comments

Przez większość życia nienawidziłam wszelkich sportów, które dodatkowo obrzydzał mi wf w szkole. Moja nienawiść nieznacznie zmalała, kiedy mając 15 lat zapisałam się na taniec irlandzki - zostałam z nim na kolejne 5 lat, ale ponieważ była to sama przyjemność, to nawet nie rozpatrywałam tego w kategorii sportu - bo ja przecież sportów nienawidzę ;)

W 2011 poznałam Anię, która zaraziła mnie entuzjazmem do ćwiczeń i sprawiła, że odkryłam, że jednak fitness i ćwiczenia wcale nie są obrzydliwe i nudne :) Wtedy też przypomniałam sobie o diecie South Beach, o której mówiła mi koleżanka jeszcze w czasach liceum. Wzięłam się za siebie, zapisałam na fitness, zaczęłam zwracać uwagę na to co jem - efekty były fantastyczne i byłam wtedy niesamowitą gazelą ;) Z czasem niestety znowu się rozleniwiłam, aż w roku 2013 wyjechałam na Erasmusa. Do Niemiec. Razem ze wspomnieniami przywiozłam dodatkowe 15 kilogramów.

5 kg już sobie poszło podczas skrupulatnego pilnowania kalorii, a teraz nadszedł moment na pozbycie się reszty pączkowatości - pilnuję tego co jem, zapisałam się na treningi personalne, gazelo nadchodzę!

0 komentarze: